5 lis 2017

Turystyka górska zimą. Zimowe wejście na Grzesia w Tatrach Zachodnich

Rzadko mam okazję przyjeżdżać w góry, gdy mróz trzaska a śnieg sypie po kolana - nie pozwala mi na to zarówno słaba tolerancja na zimno, jak i typowo letni sprzęt, który posiadam, i przede wszystkim brak umiejętności trekkingowych w typowo zimowych warunkach, a nieskromnie mówiąc, stań mnie na więcej niż wjazd kolejką na Kasprowy w czasie ferii, więc to się nie liczy.
Korzystając z wolnego weekendu (mam nadzieję, że koleżanki na studiach zrobiły dobre notatki) i Polskiego Busa pognałam w te pędy na Podhale. Co mnie zaskoczyło w ostatni weekend października? Niewielu turystów, pozamykane knajpy i śnieg... mnóstwo śniegu.
A ponieważ nie mam zwyczaju siedzieć na d*pie, jeśli mogę coś zrobić, szybka kalkulacja - ciepły polar, czapka, wygodne buty i trzy pary skarpet - uderzam na Grzesia w Tatrach Zachodnich.
 
Zimowa turystyka górska znacząco różni się od tej letniej. Pomijając już fakt, że krajobraz tak bardzo mi znany przedstawiał się zupełnie obco pod tonami białego... i tu nasuwa mi się skojarzenie z historią domku w Bieszczadach, więc niech zostanie: śniegu. 
Latem szlak na Grzesia nie jest bardzo wymagający - nie ma ekspozycji, nie trzeba się wspinać, a znaczną część trasy pokonuje się po kamieniach ułożonych na kształt schodów. Najprościej jest dostać się niego skręcając zaraz przed schroniskiem w Dolinie Chochołowskiej na żółto znakowaną trasę, by już po 1,40h znaleźć się na szczycie. O ile w moim odczuciu, szlaki w naszej części Tatr są raczej dobrze znakowane, to w zimowych (czy późnojesiennych) warunkach może być ciężko, jeśli oznaczenia nie są umieszczone na drzewach lub rozmieszczone są zbyt rzadko.
Zimą idzie się znacznie ciężej i wolniej - śnieg zmniejsza przyczepność. O ile ma się szczęście, da się korzystać z wydeptanych przez innych szaleńców ścieżek, jeśli nie, lub są zasypywane przez nowe masy śniegu, przedzierać trzeba się samemu. I w tej sytuacji, na tak banalnej górce, jaką wydawał się być Grześ, zapragnęłam mieć ze sobą nawet najprostsze raki. A szlaki nie były oblodzone.

I wisienka na torcie, która zaskoczyła mnie zupełnie, w mojej głowie zrobiła mi mindfucka tak ogromnego, że aż do tej pory próbuję się pozbierać. Tatry Zachodnie znam. Na Grzesiu byłam nie mniej niż 4 razy. I zawsze, ZAWSZE dobijając szczytu należało skręcić w lewo, z resztą każda szanująca się mapa twierdzi tak samo. A tu nie. Grześ okazał się być górą po prawej, choć wydawało mi się, że nie schodzę ze szlaku. Jakby ktoś w jednej chwili wziął kulę ziemską i obrócił ją kierunkami. Brak widoczności, czy też widoczność na mleko i na: uwaga! - padający śnieg nie dały szans w odnalezieniu jakichkolwiek punków orientacyjnych.
Jak się okazało - miałam rację - nie zeszłam ze szlaku, tylko ze względu na zmienione warunki, szlak chwilowo został poprowadzony ciut inaczej - najprawdopodobniej ze względu na wygodniejsze podejście. Moje zdziwienie podzielali ludzie których mijałam przy zejściu - choć nie było ich wielu.
W tym momencie również przestałam się dziwić, w jaki sposób można zgubić się w górach nawet mając mapę.
Na samym szczycie nie spędziłam zbyt dużo czasu, i wcale nie przez brak widoków. Wiatr wiał z taką prędkością, że chwilami trzeba było przytrzymywać się krzyża umieszczonego na szczycie, choć przez cała drogę pod górę, wcale nie było czuć tych podmuchów.

Kilka rad dotyczący zimowej turystyki górskiej

"Raz pojechała i się mądrzy." I kto mi zabroni? Doświadczenie jakoś trzeba zdobywać, a widać, że i zaledwie 1600metrowa "górka" potrafi nieźle namieszać:
  • Nie przeceniaj swoich możliwości - jeśli widzisz, że pogoda się pogarsza, lub że wejście sprawia Ci coraz większe trudności - zawróć.
  • Pamiętaj, że jesienią i zimą dzień trwa znacznie trudniej i w gęstym lesie po 16 jest już bardzo ciemno - weź ze sobą latarkę.
  • Nawet jeśli znasz trasę bardzo dobrze - weź mapę - trasę możesz odnaleźć po charakterystycznych punktach. Chyba, że jest mgła. Albo po 16.
  • Kijki (z którymi sama nie lubię chodzić) mogą okazać się zbawieniem na oblodzonych/ośnieżonych zejściach.
  • Letnie czasy przejść mogą znacznie odbiegać od przejść zimowych. Weź to pod uwagę planując wyjście.
  • Jeśli mieszkasz w schronisku, zostaw informację w księdze wyjść dokąd się wybierasz. Telefon przez pół dnia może nie mieć zasięgu.
  • Weź zapas ciepłych skarpetek.
  • I czapkę.
  • Rękawiczki na sznurku, wbrew pozorom nie są dobrym pomysłem. Jeśli ich nie założysz, a śnieg napada do ich środka... później ich nie założysz tym bardziej. Ale przynajmniej ich nie zgubisz.
Tatrzańska stylóweczka

*Ponieważ tego samego dnia po "zaliczeniu" Grzesia przyszło mi przedzierać się przez Iwaniacką Przełęcz, zdjęcia pochodzą ze Schroniska Ornak, ponieważ tam przyszło mi nocować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

staty