5 cze 2014

Wrota Chałubińskiego czyli wróg u bram

Sezon wyjazdów górskich zbliża się nieubłaganie. (hurra!) Należałoby więc zacząć obmyślać plan górskich wędrówek. Jako że w Tatrach byłam już prawie wszędzie, przekornie zaczęłam się zastanawiać, gdzie na pewno nie chciałabym się wybrać ponownie. I pomimo całej mej nienawiści do Gejwontu w okolicach wczesnego i późnego popołudnia, asfaltu nad Morskim Okiem oraz Doliny Jaworzynki, która przejadła mi się po stokroć (w myślach jestem w stanie odtworzyć całą drogę. Krok po kroku, kamień po kamieniu, kwiatek po kwiatku), to jest jedno miejsce, w które, ze smutkiem muszę przyznać, nie prędko się wybiorę, jeśli w ogóle. Mowa o Wrotach Chałubińkiego, o które zahaczyłam już jakiś czas temu w Wysokich Tatrach.

szlak na wrota chałubińskiego

Trasa na Wrota Chałubińskiego

Wyjście rozpoczęłam od schroniska w Morskim Oku, i początkowo wcale nie miałam zamiaru odbijać ze szpiglasowej ceprostrady w lewo na czerwony szlak.
szlak na wrota chałubińskiego, dolina za mnichem
Luby tym bardziej. Bronił się jak lew.
Nieskutecznie.
To znaczy, bardziej skutecznie okazały się łzy w oczach i foch.
W każdym razie, wystawiając argumenty "bo to tylko 45 minut [optymistycznie, ale nie musiał o tym wiedzieć]", "bo tam NIE BYLIŚMY", "kupię Ci coś jak wrócimy" aka "jutro nigdzie już nie pójdziemy" - nie miał szans pod obstrzałem.

Szlak zapowiadał się fajnie: nigdy wcześniej nie widziałam Mnicha z tak bliska i od tej (innej) strony, krajobraz zupełnie inny, od tego otaczającego nas chwilę wcześniej - z traw wdepnęliśmy w kamienie.
Mnich i Dolina za Mnichem
Mnich
W tym miejscu - Dolinie za Mnichem straciliśmy z życia jakieś 40 minut czając się na kozice. Kozice m.in. z wycieczki na Wrota, można zobaczyć tu.
kozice w dolinie za mnichem
Kozice w Dolinie za Mnichem
Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że w planach było jeszcze wejście na Szpiglas, zejście do Doliny Pięciu Stawów, i stamtąd przez Dolinę Roztoki, z powrotem na Palenicę. Lekko licząc - jeszcze z 5 godzin, dodając szarlotkę w D5SP.

Tam, gdzie kończyła się Dolina za Mnichem, zaczynały się schody. A dokładniej podejście o nachyleniu.... o dużym nachyleniu. I tak przez 40 minut. Na same Wrota.
Wrota Chałubińskiego i Dolina za Mnichem
Wrota Chałubińskiego

Wrota Chałubińskiego

I tu zaczęło się rozczarowanie. Strome podejście, bardzo sypkie na samym szczycie, w żaden sposób nie zostało zrekompensowane widokami.
podejście po wrota chałubińskiego

Mało miejsca, wąsko, panorama zasłonięta przez otaczające Wrota skały, pomiędzy które przełęcz została wciśnięta. Zejść inną trasą też się nie dało.
panorama z wrót chałubińskiego
"Widoczek"
widok panorama z wrót chałubińskiego

Podsumowując:

Trasa nie jest trudna technicznie, ale męcząca i stroma.
Kto nie był - niech idzie, ale fajerwerków nie będzie. Jedynymi może być stadko kozic, które często tam zaglądają.

A Wy macie swoje nie-ulubione miejsca w Tatrach?

2 komentarze:

  1. Nie byłam, ale pewnie się wybiorę przy jakiejś okazji, żeby się przekonać, że szału nie ma. Chociaż przy moim ostatnim górskim głodzie, byle kamień na chodniku jawi mi się jak górka, więc i Wrotami bym nie pogardziła. A co do przekonywania mej połówki do dalszego łażenia (jak już idziemy i idziemy i końca nie widać), to uprawiam element persfazji identyczny do Twojego. Może focha nie uskuteczniam, ale za to oczy kota ze Shreka są obowiązkowe. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Foch" był już najcięższą z artylerii, bo Luby był tym razem wyjątkowo oporny ;)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

staty